Pamiętasz te czasy, gdy ulotkarze wręczali foldery każdemu na ulicy? Dziś robisz dokładnie to samo w sieci. Tylko że zamiast papieru marnujesz prawdziwe pieniądze. Geo-targeting to nie jest opcja – to obowiązek, jeśli chcesz przetrwać.
🔎 Geo-co? A, to to!
Masz sklep z rowerami w Krakowie? To dlaczego Twoje reklamy widzi ktoś z Suwałk? To jak rozdawać kupon na kawę przed swoją kawiarnią… ale tylko tym, którzy jadą pociągiem do innego miasta. Bez sensu, prawda?
„Zacząłem wyświetlać reklamy tylko w promieniu 5 km od mojego warsztatu. W tym miesiącu mam o 40% więcej klientów” – powiedział mi wczoraj mechanik spod mojego bloku. Proste jak budowa cepa.
💡 Mała zmiana, BIG różnica
Mniejszy zasięg to jak precyzyjny snajper zamiast strzelby śrutowej. Mniej wystrzałów, więcej trafień. Koszty spadają, a klienci są… no wiesz, prawdziwi. Nie jacyś przypadkowi przechodnie, tylko ludzie, którzy naprawdę mogą do Ciebie zajrzeć.
To przypomina mi tę piekarnię na moim osiedlu – zero reklam w telewizji, za to idealnie trafione ogłoszenia w lokalnych grupach. Teraz mają kolejkę przed otwarciem.
🛠️ 3 Kroki Do Lepszych Reklam
1. Weź Facebook Ads lub Google Ads – nie bój się, to łatwiejsze niż ustawienie budzika w smartfonie
2. Zakreśl obszar – wybierz konkretne dzielnice albo ustaw promień 3 km. Im mniej, tym lepiej
3. Eksperymentuj – spróbuj różnych treści. Może Twoja okolica woli żarty niż poważne hasła?
🎯 Prawdziwy Przykład: Zakład Fryzjerski, Który Zrozumiał O Co Chodzi
Fryzjerka spod siódemki przestała wysyłać reklamy do całego województwa. Zamiast tego skupiła się na swoim bloku i sąsiednich ulicach. Efekt? Zamiast dwóch klientów dziennie ma teraz zapisy na tydzień do przodu. I to bez zwiększania budżetu.
❔ No To Co – Czekasz Na Cud?
Ile jeszcze możesz patrzeć, jak Twoje reklamy lecą w próżnię? Geo-targeting to nie jest żaden kosmiczny wynalazek – to po prostu zwykły zdrowy rozsądek. Może czas w końcu spróbować? Chyba że wolisz dalej przepalać kasę… 🗺️